Wojna, przemoc, agresja, terror – to potężna, śmiercionośna i okrutna broń. A czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, jakiej Ty używasz broni na co dzień? Demilitaryzacja jest kluczowa.
Tak, codziennie używamy równie silnej broni, można ją nazwać nawet niewidzialną, bo często nie wiemy, że w ogóle istnieje. A jednak. Często nasz arsenał jest tak silny, że staje się ona bronią masowego rażenia. W jego skład wchodzą różne sprawy zależne w pełni od nas. Mogą to być słowa, myśli, drobne uczynki, nasze działania, ale też zaniechanie.
Wielu z Was może stwierdzić, że porównywanie wojny albo terroru do słów, albo myśli jest nie na miejscu, ale według mnie nie chodzi tutaj o kaliber. Twierdzę bowiem, że często skutki ich działania mogą być podobne.
Bo jak może się czuć osoba, którą atakujemy setkami obelg, przekleństw i wyzwisk, nie mając szansy na obronę? Czyż nie brutalnie sterroryzowaliśmy osobę poprzez nasze podłe myśli? Czy odmowa pomocy osobie błagającej o żywność na ulicy nie jest dla niej wystrzelonym pociskiem?
„Wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną”. (Mt 26, 52)
Od miecza giną.
Druga część tego cytatu daje nam przestrogę, że w każdej chwili możemy zostać zaatakowani taką samą bronią, a co jest bardziej okrutne – od niej zginąć. Nikt przecież nie wie, jaki nas spotka los, ale możemy przynajmniej próbować nie chwytać za nasze miecze, za naszą broń.
Używając jej, wkraczamy na pole bitwy, a na tym polu nie tylko my używamy broni, zawsze możemy zginąć. Zawsze ktoś może użyć silniejszych środków, na które nie będziemy nawet przygotowani.
Czy w takiej sytuacji nie będziemy bardziej bezpieczni, jeżeli rozbroimy nasze militaria i nie będziemy wkraczać na pole bitwy?
Demilitaryzacja broni codzienności to kolejna wskazówka do dobrego projektowania życia.