Zastanawiałeś się kiedyś, ile prawdziwego bólu jest w naszych chorobach?
Mam takie wrażenie, że ból i cierpienie, które często łączymy z chorobą, w rzeczywistości są dużo mniejsze, niż nam się wydaje. Sami potrafimy znacząco zwiększać nasz dyskomfort.
Z pewnością nie jest to pożądany stan naszego organizmu, ale często sami dokładny do tego jakby więcej dolegliwości. Potęgujemy ból, który odczuwamy, skupiając się na niedogodnościach sytuacji, w której się znajdujemy.
Czym jest zatem choroba? Czy nie stanem naszego umysłu? Pomijam skrajne przypadki osób, dla których każda choroba oznacza paraliż funkcjonowania, ale każdy z nas w mniejszym bądź większym stopniu uskarżał się na nią.
Może to dziwne pytanie, ale czy widziałaś/eś kiedyś szczęśliwego i uśmiechniętego chorego człowieka?
Przypomnij sobie, czy Ty w trakcie choroby taki jesteś? Raczej nie!
No właśnie, ale dlaczego mimo jednego problemu (organizmu) dodajemy jeszcze inne zmartwienia? Nigdzie nie jest powiedziane, że to musi iść w parze. Dlaczego nie chcemy pozbyć się większej ilości zmartwień i dzielnie znosić chorobę?
Naszego spokoju nie może zakłócić nic z zewnątrz. Cierpimy tylko wtedy, gdy pragniemy, aby było inaczej, niż jest.
Epiktet.