Idea stoicyzmu polega w dużej mierze na akceptacji i nieprzejmowaniu się wszystkim, na co nie mamy wpływu. Jedną z tych spraw jest wojna. Czy to, co się dzieje aktualnie w Ukrainie, również da się zaakceptować?
Słowo AKCEPTACJA jest przez większość z nas naturalnie łączone ze zgodą na coś, przyzwoleniem, nawet biernością. Tymczasem wcale nie musi to oznaczać obojętności i braku emocji w związku z jakąś sytuacją. W kontekście trwającej wojny nie ma mojej zgody, na to co się dzieje, jest mi smutno i czuję ogromne współczucie wszystkim ludziom cierpiącym. W pełni akceptuję takie emocje i myślę, że większość z nas czuje podobnie.
Jednocześnie wiem też, że sam nie zakończę wojny i nie przywrócę życia wszystkim ofiarom (bo jest to sprawa niezależna ode mnie), dlatego:
Po pierwsze – akceptuję swoją bezsilność jako jednostka.
Po drugie – wierzę w moc sprawczą nas wszystkich jako społeczeństwa dbającego o pokój i współczucie dla innych.
Dlatego też robię co mogę (czyli działam, wspieram), aby odsunąć od siebie obojętność, jednocześnie akceptując mój niewielki (jako jednostka) wpływ na tę wojnę i możliwość zmiany sytuacji. W moim rozumieniu akceptacja nie oznacza bowiem obojętności, tylko uświadomienie sobie pozycji, w jakiej się znajduje i co mogę ze swojej strony zrobić. Z pewnością pomocna do tego może okazać się technika amor fati, o której dużo pisałem wcześniej.
Jak zatem starać się zaakceptować wojnę?
Warto skupić się na tym, na co mamy wpływ i działać, działać i jeszcze raz działać. Mamy przecież wpływ na to, czy wybierzemy jakąkolwiek formę pomocy i wsparcia, czy będziemy bezczynnie siedzieć i biadolić na Putina oglądając po raz kolejny filmiki z wybuchami bomb.
Oczywiście każdy z nas ma ograniczenia budżetowe, lokalowe czy logistyczne i mimo chęci nie każda pomoc jest możliwa, ale przy odrobinie dobrej woli i zaradności każdy z nas może w jakiś sposób wesprzeć potrzebujących. Może to być darowizna, zakup jedzenia i innych niezbędnych rzeczy, przyjęcie uchodźców do swojego domu, czy nawet modlitwa. Rodzajów wsparcia jest mnóstwo, ale jak zawsze to od nas zależy, jaką postawę przyjmiemy.
Czy powtarzając, że nie akceptujemy wojny, będziemy dalej bierni, czy zaakceptujemy to, czego jesteśmy świadkami i przeistoczymy nasze emocje w działanie.
Indywidualnie jesteśmy bezsilni, ale jako społeczeństwo możemy dokonać wielkich rzeczy.