Często zastanawiamy się jakie jest dla nas najlepsze miejsce do życia.
Szukamy nowego, lepszego otoczenia, nowych domów, mieszkań czy posiadłości. Takie miejsce odnosimy do sfery naszych marzeń, szczęścia i spełnienia. Tymczasem ja twierdzę, że takie wspaniałe miejsce znajduje się gdzieś znacznie bliżej. Dokładnie w tym miejscu w którym żyjesz i mieszkasz w tym momencie. Nie ma znaczenia czy jest to blok z wielkiej płyty, szeregówka, czy stary dom po dziadkach. Te miejsca są tak samo dobre do życia jak wielka willa z basenem, albo nawet lepsze.
Po pierwsze pamiętaj, że jeżeli nie jest Ci zimno, masz gdzie spać, dostęp do bieżącej wody i elektryczności to i tak jesteś wielkim szczęściarzem.
Jesteś w zdecydowanej mniejszości ludzi na świecie, którzy mają zapewnione te podstawowe warunki życia. Według raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) i UNICEF, aż 4,4 mld osób jest pozbawionych odpowiednich warunków sanitarnych, a ponad 2 mld nie ma dostępu do wody w miejscu zamieszkania.
To przecież podstawowe warunki życia. Gdy dołożysz do tego dodatkowe, z których z pewnością korzystasz: telewizja, internet, minimalne wynagrodzenie, własny samochód itp., to okaże się, że znajdujesz się bardzo wąskiej grupie w światowej populacji. Oczywiście ciężko nam to sobie uświadomić, bo na co dzień żyjemy wśród ludzi o podobnym statusie i łatwo przyzwyczajamy się do luksusów. Cały czas mamy wrażenie, że inni żyją lepiej i wygodniej. Nie zmienia to jednak faktu, że jesteś wielkim szczęściarzem, że żyjesz swoim życiem. Zmień perspektywę, a poczujesz wdzięczność, że spotkało Cię takie wyróżnienie.
Spróbuj uświadomić sobie, że miejsce w którym żyjesz i to jak żyjesz nie jest wcale takie najgorsze.
Pamięć o tym, że nie miliony ale miliardy ludzi na świecie ma dużo gorzej powinna zawsze być gdzieś z tyłu głowy. Możemy wykorzystywać tę myśl zawsze w celu dążenia do osiągnięcia naszego wewnętrznego szczęścia, bo ono jest przecież najważniejsze.
Nawet w ciasnym mieszkaniu w bloku można odnaleźć najlepsze miejsce do życia – trzeba tylko zmienić kierunek myślenia. Możemy w tym celu wykorzystać znaną technikę filozoficzną – AMOR FATI czyli umiłowanie losu. To, co nam się przydarza, to gdzie jesteśmy jest naszym losem, który zgodnie z tym pojęciem powinniśmy w pełni akceptować, a wręcz nadawać mu pozytywną etykietę. Co ważne, powinniśmy przyjąć nasz los, nawet jeżeli życie potoczyło się inaczej niż sobie to zaplanowaliśmy. Akceptować nie znaczy tutaj pogodzić się z porażką. Wręcz przeciwnie – praktyczne zastosowanie ćwiczenia amor fati powinno polegać w pierwszej fazie na dostrzeżeniu swojej sytuacji, następnie jej akceptacji, a później działaniu. Bardziej to przypomina przejście z jednej sytuacji życiowej do kolejnej, jakby to było czymś naturalnym.