Żeby było jasne – nie mam nic przeciwko morsowaniu. Wręcz przeciwnie, hartowanie ciała to jedno ze stoickich ćwiczeń, które warto praktykować.
Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego zrobiła się na to taka moda, która może doprowadzić do tragicznych absurdów. Niestety w wielu przypadkach wszystkie korzyści płynące z hartowania ciała zimnem zostały przekreślone przez brak zdrowego myślenia.
Przeczytałem informację, że lekarze walczą o życie kobiety, która w ostatnią sobotę próbowała zdobyć najwyższy szczyt górski Beskidów jedynie w butach, spodenkach i biustonoszu. Temperatura jej ciała spadła poniżej 26 st. Celsjusza. Doznała odmrożeń wszystkich kończyn i była w stanie głębokiej hipotermii.
Kolejny przypadek – mężczyzna utonął w trakcie morsowania. Utknął pod taflą lodu i już nie wypłynął na powierzchnię.
Rozumiem, że korzyści dla ciała, że nowe wyzwania, że szczęście, że fotki na fejsa i instagrama muszą być, że +10 do fejmu. Ale na litość boską – za jaką cenę?
Pamiętajmy, że to rozum steruje ciałem, a nie odwrotnie. Ale kiedy rozum zawodzi może dojść do tragedii.
Świetny post!
Bardzo dobry temat do rozważań. Niestety, nieodpowiedzialne morsowanie to jakaś plaga. Mam szczerą nadzieję, że ludzie, którzy decydują się na takie doznania, będą lepiej przygotowani, poczytają wady, zalety i chociaż… jak się przygotować.
Świetnie napisany post 🙂
Będę odwiedzać częściej!
Dziękuję bardzo za opinię. Sam myślę, że morsowanie to bardzo zdrowa czynność dla naszego organizmu, ale to co piszesz – musi być poprzedzona przygotowaniem, wiedzą na ten temat. Wiele osób niestety robi to niedługo po podjęciu samej decyzji, bez przygotowania.